Nasze historie.

Historia Oli. Ciąża po raku.
Tło: Choroba nowotworowa przyszła do mnie w momencie, kiedy podjęliśmy z mężem decyzję, że będziemy w niedługim czasie starać się o drugie dziecko. Miałam 32 lata, właśnie skończyłam karmić piersią moją półtoraroczną córeczkę. Był rok 2016.
Dlatego też jednym z pierwszych pytań i wątpliwości była kwestia czy będę mogła mieć jeszcze dzieci. Całe szczęście lekarze z którymi miałam do czynienia w fazie diagnostyki również zapytali o moje plany prokreacyjne. Wspomnieli o możliwości zachowania płodności przed chemią, jednak nie byli w stanie wskazać mi gdzie i jak to zrobić.
Zaczęłam intensywnie szukać informacji w internecie. Nie znalazłam zbyt wiele. 5 lat temu mało gdzie pisano o oncofertility. Trafiłam do klinki niepłodności. Po 2 wizytach w końcu trafiłam na lekarza, który wiedział jak można mi pomóc. Pobrano mi oocyty.
W momencie, kiedy byłam poddawana tym wszystkim procedurom nie byłam na 100% pewna czy będę chciała mieć jeszcze dziecko po leczeniu. Coraz bardziej do mnie docierało co to jest rak. Strach o życie, strach o moją córkę. Jednak to zabezpieczenie płodności dało mi wewnętrzny spokój i zostawiło otwartą drogę jeżeli w przyszłości będę chciała zdecydować się na 2 dziecko.
Receptory: Mój rak był her dodatni i hormonozależny (er 30%, pgr 0%), ki67 40%, wartowniki czyste, guz 10 mm i mikrozwpapnienia 10 mm, razem 2cm.
Leczenie: Mastektomia radykalna, 4 AC, 12 Paclitaxel, 17 herceptyn, Tamoksifen i Zoladex.
Starania: Po konsultacji z moją onkolog i prof. Wysockim zdecydowaliśmy, że po 2 latach na hormonoterapii będziemy się starać o drugie dziecko. Musiałam odstawić Zoladex i tamoksifen i z utęsknieniem czekałam na powrót miesiączki. Pojawiła się po 3 miesiącach. Dałam sobie jeszcze 2 miesiące na oczyszczenie organizmu, uregulowanie cyklu i zaczęliśmy starania. Moje AMH wynosiło 1,37. Miałam 35 lat.
W drugim miesiącu starań zaszłam w ciążę naturalnie. Skorzystałam z testów owulacyjnych i okazało się to dobrym posunięciem, bo według kalendarzyka owulacja powinna być za 3 dni, a test pokazał, że jest już! Tego dnia byłam na spotkaniu Amazonek. Pogadałam z dziewczynami, pośmiałam się i powiedziałam, że jadę do domu starać się o dziecko 🙂 Udało się!
Ciąża i poród: Wszystko poszło tak jak sobie wymarzyliśmy. Zdrowa ciąża, wszystko książkowo, wspólny mimo pandemii poród siłami natury w Domu Narodzin, bez znieczulenia, ale ze wsparciem wspaniałej położnej. I niespodzianka – udało mi się wykarmić mojego synka jedną piersią. Nie musiałam go ani razu dokarmiać. Moje ciało, choć zgotowało mi niemiłą niespodziankę w postaci raka to i tak je kocham. Stworzyło nowego człowieka i wykarmiło go. Po roku kp musiałam z żalem odstawić synka od piersi i wrócić do leczenia. Cieszymy się teraz życiem w 4. Mam satysfakcję, że rak nie odebrał mi marzeń i odwagi do ich realizacji.
Partner główny


Pozostali partnerzy:





